Relacje ze spotkań SCU

20 maja 2007 ? Trzecie spotkanie na Brzeskiej

Dzisiaj świeciło słońce i było bardzo ciepło. Nasi młodzi znajomi z Brzeskiej zbierali się powoli. Jednak podczas trzy godzinnego spotkania odwiedziło nas ponad 30 osób.

Graliśmy w balona z wodą przerzucanego przez siatkę, który rozpryskiwał się, gdy tylko upadł na ziemię. Chłopcy świetnie radzą sobie w tej zabawie zespołowej. Szkoda tylko, że w pewnym momencie przyszedł jakiś nowy chłopak, który wystraszył wielu z nas otwierając nóż. Za to za jakiś czas grał już z nami w piłkę i się trochę uspokoiło.

Młodsze dziewczynki robiły z nami zdjęcia, grały w klasy i narysowały pociąg jadący w bramie. Starsi chłopcy próbowali jazdy na monocykach. Coraz więcej osób odważnie ćwiczy na jednym kole.
W pewnym momencie odwiedził nas młody mistrz żonglerki. Klimek, potrafi żonglować nawet czterema piłkami. Kręcenie poikami łapie w mig. Dla niego wszystko jest proste. Tylko pozazdrościć! Podobno potrafi także breakdance.

Marta dostała w ramię od kogoś cebulą, która została uderzona kijem. Zacisnęła zęby z bólu ale od razu zrobiło jej się lepiej, gdy chłopiec, który bawił się cebulami, podszedł i ją przeprosił. Agacie jeden z chłopców, Rafał, postanowił pomóc zapakować i przenieść walizkę ze sprzętem. Nikt nie rzucał w okna cebulami ani innymi rzeczami. Nie przyjechała ani policja, ani straż miejska, ani ochrona. Także nikt z sąsiadów się na nas nie złościł. Nawet przyszło kilkoro rodziców. Jedna z mam rysowała z córką kredą, a inna bawiła się z nami chustą klanza.

Przynieśliśmy maczugi i każdy chciał się nimi nauczyć żonglować. Niestety najpierw trzeba umieć żonglować piłeczkami. Tylko Klimek był gotowy na maczugi.
Bartek przyszedł i pokazał swoje postępy w kręceniu poikami. Okazało się, że sam sobie zrobił poiki w domu ze skarpet i ćwiczył! Było widać postępy. Za tydzień postaramy się zaprosić doświadczonego poikarza, który nauczy go kolejnych sztuczek.

Narysowaliśmy także dwa labirynty po których można było się ścigać. Dzieciaki są o wiele szybsze od ekipy SCU.
Jak skakaliśmy na skakance to Dominik pilnował porządku, tak, aby skakanka nie uderzyła przechodniów (Dominiku, wielkie dzięki!)
Zajęcia prowadziliśmy na ulicy Brzeskiej, tak jak zawsze. W nogę graliśmy na bocznej uliczce, na której rzadko jeżdżą samochody. Chustą klanza bawiliśmy się na podwórku.

Bardzo dziękujemy wszystkim za przybycie. Bardzo nam się podobało.
Dziękujemy także jednemu chłopcu, który „odprowadził” nas do samego centrum miasta, opowiadając o tym jaki był wczorajszy festiwal ulicy Brzeskiej.
Z ekipy SCU byli: Agata, Kasia, Grześ, Dominik, Marysia, Agata z siostrą i Marta.

Dzięki!