Relacje ze spotkań SCU

Cofnij1 of 27Dalej

6 maja 2007 ? Pierwsze spotkanie na Brzeskiej

Uff?

Wróciliśmy cali. Sprzęt kuglarski zniknął, ale za to każdy jest w jednym kawałku, bez wybitych zębów i oczu czy innych większych strat. I trzeba powiedzieć, że było naprawdę fajnie. Siedmioosobowa ekipa (Kasia, Weronika, Elka, Marysia, Agata, Grześ i Marta) zjawiła się na ulicy Brzeskiej około godziny 12:00. Jak tylko wysiedliśmy z tramwaju zaczął padać deszcz. Na szczęście okazało się, że dzieciaki z Brzeskiej nie przejmują się spadającą wodą z nieba. Jak nas tylko zobaczyły to od razu przybiegły. Wyjęliśmy cebule i zaczęliśmy żonglować. Młodzi przyłączyli się do nas. Początkowo byli zainteresowane żonglowaniem cebulami, ale niedługo potem zamiast podrzucać cebule z jednej ręki do drugiej, postanowili strzelać nimi w okna lub wrzucać je na dachy kamienic?

Na szczęście mieliśmy ze sobą długą linę, która posłużyła za grupową skakankę i przykuła uwagę naszych młodych kolegów. Niektórym udało się przeskoczyć bez skuchy nawet sto razy – brawo dla Kasi! W tym samym czasie Dominik, Rafał i Ola próbowali swoich sił na monocyklu. Mieli dużo cierpliwości i wytrwałości.

Działo się dużo. Agata rysowała z małymi dziewczynkami kredą na chodniku. Gdy narysowała domek, podszedł do niej siedmioletni Bartek i napluł w sam środek komina. Zepsuło to trochę rysunek, ale nie zniechęciło do dalszej zabawy z młodymi. Fajne było to, że kiedy zorientowaliśmy się, że nie mamy już kredy, jeden z chłopców powiedział, że za tydzień przyniesie całą paczkę. W pewnym momencie ?znikła? też lina do skakania, ale zaraz potem została odnaleziona przez dzieciaki, które wcześniej na niej skakały. Co jakiś czas wywiązywała się bójka na pięści połączona z niezbyt wyszukanymi wyzwiskami, którą nie łatwo było rozwiązać, a pomiędzy wszystkimi biegał młodziutki Karol z karabinem i strzelał w nogi każdemu kto się napomknął. Na koniec spotkania także i karabin został roztrzaskany na małe części.

Mieliśmy także różne odwiedziny. Przyjechała do nas policja, która w bardzo miły sposób zwróciła nam uwagę i poprosiła, abyśmy nie wychodzili na ulicę. A gdy jeden z chłopców rzucił cebulą w kraty jednej z galerii, zaczął wyć alarm. Mieliśmy 5 minut, aby ustalić to co powiemy ochronie, która zaraz się zjawi. Udało się nam zaangażować w dyskusję młodych. Rafał pochował wszystkie rozbite cebule do torby, a potem stwierdził, że firmie ochroniarskiej powie się, że ?ktoś z mieszkańców rzucił cebulą?. Ochrona przyjechała, ale na szczęście nie interweniowała.

Dorośli mieszkańcy zachowywali się nadzwyczaj przyjaźnie. Z uśmiechem mówili ?to dobrze, że dzieci mają fajnie?. Jedna pani pomogła nam nawet ściągnąć jedną piłkę z gzymsu, który przylegał do jej balkonu. Poznaliśmy także panią Małgosię, Prezeskę Galerii FABS. Pod galerią mamy nasze miejsce na spotkania cyrkowe. Spodobała się jej nasza inicjatywa i zadeklarowała, że użyczy nam lokalu. Powiedziała też, że z dzieciakami z Brzeskiej do tej pory nikt nie pracował (może trafiliśmy na kawałek Pragi, gdzie mało jest inicjatyw skierowanych do młodych).

Przez niecałe dwie godziny przewinęło się około 20 młodych osób, w wieku od 6 do 14 lat. Udaje nam się nawiązać coraz lepszy kontakt z dzieciakami. Młodzi są zainteresowani i chętni do nauki nowych umiejętności. My także uczymy się od nich dużo. Pod koniec ekipa SCU była wykończona, ale bardzo zadowolona. Chaos i ilość energii nas przerastały, ale równocześnie pokazywały, że to co się wydarzyło miało naprawdę duży sens. Obiecaliśmy dzieciakom, że wrócimy tu za tydzień.

Cofnij1 of 27Dalej