chłopcy na bagnach

Bagienna przygoda

bagna

Jaro, Daro, Pawcio i Adrian wybrali się pewnego razu na bagna. Razem z Kasią i Stefanem, spod dworca Warszawa-Wileńska, pojechali PKSem aż do Wyszkowa. Podróż minęła w miłej atmosferze, na jedzeniu prowiantu i na rozmowach z kierowcą autobusu. Mimo dużej cierpliwości, zaraz za Radzyminem, przestał odpowaidać na pytania dotyczące czasu i odległości jaką mamy jeszcze wspólnie pokonać. W Wyszkowie, na przystanku czekał na nas Andrzej. Miejscowy przewodnik bagienny i mistrz świata w karate. Chłopcy kiedy usłyszeli o krokodylach grasujących na bagnach, które zostały kiedyś porzucone tu przez radzieckich handlarzy egzotycznymi zwierzętami, poczuli strach i obiecali grzecznie iść za przewodnikiem.

Bagienną przygodę zaczęliśmy po kostki w wodzie. Byliśmy przerażeni jak poczuliśmy wpływającą wodę do naszych butów. Kiedy woda sięgnęła kolan, przestaliśmy się przejmować. Później było tylko głębiej. Woda sięgała czasami pasa, a jak ktoś źle stanął, cały znikał pod wodą. Chwile pod wodą dawały jednak możliwość wytchnienia od wszędobylskich komarów. Ich roje krążyły nad naszymi głowami i wyczekiwały, aż jakiś kawałek naszego ciała zostanie na chwilę odkryty. Wtedy atakowały wszystkie naraz. Bez litości!!

Na bagnach spędziliśmy pół dnia. Przeszliśmy kilka kilometrów w wodzie po pas. Widzieliśmy lecące żurawie, tropy dzików i łosi. Drugie śniadanie zjedliśmy pod ogromnym dębem, który jest systematycznie podgryzany przez miejscowe bobry. Na koniec obmyliśmy się z rzęsy, którą byliśmy cali oblepieni. Kąpiel w Bugu była wspaniałym zakończeniem bagiennej przygody.Umówiliśmy się z Andrzejem na kolejne wyprawy.

W czasie podróży powrotnej nie było problemu z nadmierną aktywnością chłopców. Po zjedzeniu resztek jakie im zostały, w temperaturze zbliżonej do 40 stopni, wszyscy zasnęli.